Długa Forma

Narkotyki, seks i pieniądze: dzikie opowieści bankierów z Wall Street

Michael Douglas, hollywoodzki aktor, grający jedną z najbardziej uprzejmych postaci w historii kina - Gordona Gekko, wygłosił poruszające przemówienie w kultowym, klasycznym filmie z 1987 roku „Wall Street”. To przemówienie, teraz uwiecznione ze względu na puentę „Chciwość jest dobra”, trafiło w dziesiątkę wśród handlowców i bankierów na całym świecie. Szczyt dzielenia milionów w transakcjach każdego dnia jest czymś, co korumpuje nawet najbardziej niewinnych, a film trafnie przedstawił nową rasę milionerów, którzy byli po prostu zainteresowani pomnażaniem zysków.



Ale wierzcie lub nie, „Wall Street” po prostu zarysował powierzchnię, jeśli chodzi o bogactwa i ekscesy prawdziwej „ulicy”. Manhattan w Nowym Jorku jest domem dla jednych z najbogatszych organizacji na świecie. Jest to również siedziba Wall Street, centrum handlowego największych rynków finansowych na świecie, w którym pieniądze nigdy nie zasypiają. Szacuje się, że „Street” kontroluje niewiarygodne 5 bilionów dolarów dziennego wolumenu obrotów, co jest drugim co do wielkości na rynku walutowym. I jest oczywiste, że przy tak dużym ruchu pieniężnym Wall Street każdego dnia tworzy i rozbija setki milionerów. Rodzaj haju, jakiego doświadczają ci bankierzy, można zdefiniować przez luksusowe życie, jakie prowadzą, na ulicy i poza nią. Te opowieści o traderach, zarządzających funduszach i bankierach, przeplatane tematami narkotyków, seksu i pieniędzy, trafnie przedstawiają życie na Wall Street.

Bernie Madoff i „wysokie” życie na „biegunie północnym”

Bernie Madoff, niesławną legendę Wall Street, można z łatwością ogłosić jako odnoszący największe sukcesy finansista projektów ponzi. Ogółem okradł swoich klientów z 65 miliardów dolarów i ostatecznie został złapany w grudniu 2008 roku. 71-letni Madoff został oskarżony o 11 przestępstw i skazany na 150 lat więzienia. I wystarczy powiedzieć, że kiedy okradasz swoich inwestorów z miliardów dolarów, możesz na pewno żyć pełnią życia.





Narkotyki, seks i pieniądze: dzikie opowieści bankierów z Wall Street

Madoff był znany z urządzania wystawnych przyjęć, a jego kupcy kochali go za niewiarygodne ekscesy, którymi dysponował. Przyniósł tyle kokainy do swojego gabinetu, że nazwano go „biegunem północnym”. Niesławny intrygant miał na liście płac ludzi, którzy byli zatrudniani tylko po to, by kupować narkotyki dla niego i dla firmy. Nadużywanie narkotyków stało się kiedyś tak powszechne, że biurko głównego pracownika przez większość czasu było pokryte narkotykami.



Ale to nie jest to, że Madoff urządzał „szalone imprezy biurowe bez małżonków” z „artystami topless w samych stringach służących jako kelnerki”. Jego pracownicy też przeżywali najlepsze chwile, jak później ujawnił jeden z nich - „pracownicy przenosili biurowy romans na inny poziom i załatwiali późne noce na sofie szefa, z kim tylko mogli znaleźć”.

Madoff miał też słabość do drogich eskort i masażystek. Kultura szybkiego urzędowania pozwalała na takie odpusty i każdy, kto kwestionował te wybory, był zwolniony. Madoff trzymał listę swoich ulubionych masażystek w swojej osobistej książce telefonicznej, do której miała dostęp tylko garstka jego powierników.

cytaty o chodzeniu po przyrodzie

Szampan, karłowate karły i najdziksza impreza wszechczasów na Wall Street

Narkotyki, seks i pieniądze: dzikie opowieści bankierów z Wall Street



Menedżer funduszu hedgingowego Brett Barna był gospodarzem jednej z najbardziej szalonych imprez wszech czasów na Wall Street i został pozwany w procesie. Całodniowy #Sprayathon w 2016 roku był „zalany szampanem, dziesiątkami kobiet w bikini i karłów w kostiumach”. Dwór z 14 sypialniami w Bridgehamptons, w którym odbyło się przyjęcie, został rzekomo zdemolowany przez ponad 1000 gości, którzy zstąpili do wynajętej rezydencji Airbnb za 27 000 dolarów. Właściciel, który pozwał Barnę za 1 milion dolarów, podał całkowitą miarę tego, co faktycznie wydarzyło się na tej partii:

Brett przyszedł do mnie, podając nazwisko Louisa Bacona i mówiąc, że jest wielkim interesem dla Fundacji Robin Hooda. Powiedział, że na imprezie będzie 50 osób i będzie to akcja ratunkowa dla zwierząt. Ale jedynymi zwierzętami byli ludzie, tysiąc z nich. Utopili się w szampanie, mieli karły, które wrzucili do basenu, włamali się do domu, zdemolowali meble, skradziono dzieła sztuki, znaleźliśmy używane prezerwatywy. Było tam tak wielu ludzi, że beton wokół basenu rozsypał się i wpadł do wody. To było tak, jakby „Jersey Shore” spotykało się na imprezie bractwa. Przygotowujemy masowy pozew. . . Czekamy, żeby mu służyć. Brett był ostatnio widziany w niedzielę, pijąc szampana z dwoma karłami.

Coroczny bachanal #Sprayathon jest dość niesławny. W 2015 roku ta sama coroczna ekipa bachanalska spowodowała pożar buszu w Hamptons. Ta impreza zajmuje jednak pierwsze miejsce na najbardziej szalonej imprezie na Wall Street.

Death By Kink

W jednym z najbardziej ekstremalnych przypadków śmierci w wyniku załamania, Colin Birch, 44-letni były wiceprezes Deutsche Bank płacił kobietom za wyśmiewanie go jako przegranego i powiesił na śmierć w odgrywaniu ról egzekucyjnych. Birch został odrzucony do pracy tego samego dnia, w którym zmarł i zadzwonił do Katie's Lovely Escorts, aby wykonać pozorowaną egzekucję.

Narkotyki, seks i pieniądze: dzikie opowieści bankierów z Wall Street

Pan Birch bywał regularnie w służbie towarzyskiej i wysłał ten tekst, aby zarządzić pozorowaną egzekucję:

Tylko po to, żeby wyjaśnić odgrywanie ról. Będę nosić uprząż, aby mnie podtrzymywać, ale na pokaz będę miał też pętlę wokół szyi. Dziewczyna poprosi o zapłatę egzekucji, a ja pojadę na miejsce egzekucji. Moja zbrodnia to przegrany. Dziewczyna odrzuca stołek, śmieje się i wraca do samochodu, nie oglądając się za siebie, żeby pokazać, że nie ma żadnych uczuć. Ważne trzymaj się roli.

Dziewczyny, które zostały wysłane do odgrywania ról, początkowo nie znalazły nic złego, ponieważ Birch miał na sobie uprząż. Ale kiedy poprosił te dziewczyny, żeby kopnęły drabinę, roześmiały się głośno i odeszły po zdobyciu „pieniędzy z egzekucji”. Kiedy jedna z dziewcząt wróciła później, aby sprawdzić, co z klientem, on już zrobił się niebieski i wrzeszczał o pomoc. Próbowali go reanimować, ale bezskutecznie i uznano go za zmarłego na miejscu zdarzenia.

Co o tym myślisz?

Rozpocznij rozmowę, a nie ogień. Napisz z życzliwością.

Wyślij komentarz